Porażka z liderem.
W sobotnie deszczowe popołudnie do Mroczenia zawitał lider rozgrywek - Victoria Ostrzeszów. Przed tym spotkaniem spory ból głowy miał trener Orła - Marek Wojtasiak, który do dyspozycji miał 12 zdrowych zawodników. Musiał on podjąć ryzykowną decyzję o wprowadzeniu do gry Jakuba Strąka, który cały czas zmaga się z kontuzją stopy, w miejsce wykartkowanego Kamila Jurasika. Brak prawoskrzydłowego był dosyć widoczny, choć przyznać trzeba, że cały zespół był tego dnia daleko od optymalnej dyspozycji. Zawodnicy Victorii zepchnęli mroczenian do defensywy od samego początku meczu. Podopieczni Marka Wojtasiaka nie potrafili skonstruować żadnej składnej akcji, często gubiąc piłkę już na własnej połowie boiska. W 20 minucie spotkania Remigiusz Pastucha obrócił się z piłką, za plecami zostawiając Dariusza Luźniaka i huknął przy słupku nie dając szans na skuteczną interwencję Rafałowi Peksie. Chwilę wcześniej znakomitą okazję zmarnował po drugiej stronie boiska Marcin Górecki, który będąc w sytuacji sam na sam trafił w boczną siatkę bramki drużyny z Ostrzeszowa. Lider rozgrywek grał wysoko pressingiem co przynosiło wymierne efekty. Jeszcze przed przerwą bliźniaczą akcję do tej bramkowej ponownie miał Pastucha, jednak jego strzał zatrzymał się na słupku. Zawodnicy Orła kilka razy przedostali się pod pole karne gości, jednak albo zwlekali z oddaniem strzału, albo tracili piłkę przy ostatnim podaniu. Jedyne zagrożenie w tej części gry piłkarze z Mroczenia starali stwarzać z rzutów rożnych, jednak i ten element gry tego dnia zawodził.
W drugiej odsłonie obraz gry nieznacznie uległ zmianie. Goście skupili się na wysokim pressingu i szybkim kontrataku, co parę razy przyniosło efekty w postaci sytuacji podbramkowych. Jednak to gospodarze mogli wyrównać stan meczu. W doskonałej sytuacji spudłował Rafał Janicki, który miał przed sobą tylko bramkarza, jednak piłka nie wpadła do bramki gości. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, co nastąpiło już w kolejnej akcji. Właściwie niewiele było w tym zasługi gości, bo do długiego podania obrońcy z Ostrzeszowa na 16 metrze wyskoczył Bartosz Moś, który nie zrozumiał się ze swoim bramkarzem i przelobował go głową, pakując piłkę do swojej bramki. Bramka kuriozum, jednak takie rzeczy się w piłce zdarzają. Problem jednak w tym, że ta sytuacja kompletnie podcięła skrzydła zawodnikom Marka Wojtasiaka i już kompletnie przestali wierzyć w korzystny rezultat w tym meczu. Faktem jest, że stworzyli sobie kolejne dwie stuprocentowe okazje do zdobycia gola, ale ani Daniel Parzybót, ani Marcin Grądowy nie potrafili celnie uderzyć na bramkę. W międzyczasie kolejnego gola zdobyła ekipa z Ostrzeszowa. Tym razem błąd popełnili na spółkę: Daniel Parzybót i Rafał Peksa, a to skrzętnie wykorzystał Kamil Sztukowski, pakując piłkę głową do bramki. Mecz lepiej rozegrali zawodnicy Piotra Konstanciaka, którzy grali ambitniej i skuteczniej. Natomiast piłkarze Orła nie potrafili znaleźć recepty na gola pod bramką Victorii. Szkoda tego meczu, ponieważ w optymalnej formie zawodnicy Marka Wojtasiaka napsuliby dużo więcej krwi liderowi. Martwi trochę fakt, że Orzeł ma takie wahania formy, tydzień wcześniej zagrali koncertowo w Odolanowie, a tym razem nie potrafili nawet w połowie nawiązać do tamtego meczu. Miejmy nadzieję, że Orzeł nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i szybko podniesie się po tej porażce. W kolejnym meczu zawodników z Mroczenia czeka daleki wyjazd do Kazimierza Biskupiego, gdzie w przyszłą sobotę o godzinie 11:00 zmierzy się z tamtejszym Polonusem.
Orzeł Mroczeń - Victoria Ostrzeszów 0:3 (0:1)
0:1 (22') Remigiusz Pastucha
0:2 (66') Bartosz Moś - bramka samobójcza
0:3 (83') Kamil Sztukowski
Skład Orła: Peksa - Luźniak, Moś, Kupczak, Parzybót - Strąk (81' Grądowy M.), Małolepszy, Jędrzejewski, Gajewski - Janicki, Górecki
Rezerwa: Froń, Bednarek